Zdaniem gazety posiadacze nielegalnych map w praktyce nie muszą obawiać się ani policji, ani służby celnej. Policjant nie ma bowiem prawa sprawdzać wnętrza samochodu podczas rutynowej kontroli drogowej. Nie może więc też zweryfikować legalności zainstalowanego w aucie sprzętu. Jak tłumaczy Piotr Wołkowicki, adwokat z kancelarii Olszewski, Tokarski i Wspólnicy, funkcjonariusz mógłby to zrobić tylko wtedy, kiedy miałby uzasadnione przypuszczenie popełnienia przestępstwa. Co więcej, każde sprawdzenie wnętrza samochodu jest przeszukaniem, musi być więc zatwierdzone przez sąd lub prokuratora.
Bezsilni wobec kartograficznego piractwa są także celnicy. Co prawda, mogą oni kontrolować legalność przewożonych towarów, ale mogą je zatrzymać tylko wtedy, gdy są transportowane w ilościach handlowych.
„DGP” przypomina jednak, że używanie nielegalnego oprogramowania do odbiorników GPS jest naruszaniem prawa własności intelektualnej.
Więcej o pirackich mapach w internetowym wydaniu dziennika.