Od 31 grudnia 2024 r. – po wejściu w życie nowelizacji rozporządzenia ws. EGiB, zgodnie z nowym brzmieniem § 33 ust. 4 – trwała stabilizacja punktów granicznych może nastąpić dopiero po ich uprzednim ujawnieniu w EGiB. Ponadto punkty graniczne muszą być ustalone bezspornie, a ich trwała stabilizacja – nastąpić za zgodą osób biorących udział w tych czynnościach.
W uzasadnieniu do projektu nowelizacji czytamy, że przepis w wersji sprzed 31 grudnia 2024 r. budził „wątpliwości odnośnie możliwości stabilizowania w sposób trwały wszystkich punktów granicznych, po przeprowadzeniu ustalenia przebiegu granic działek ewidencyjnych, niezależnie od tego, w jakim trybie zostały ustalone, a przede wszystkim, czy określają one granicę sporną czy też bezsporną. Na powyższy problem uwagę zwrócił w ramach opiniowania projektu rozporządzenia jeden z wojewódzkich inspektorów nadzoru geodezyjnego i kartograficznego [małopolski – red.]”.
Ponadto wprowadzona zmiana miała przynieść eliminację „działań polegających na stabilizacji punktów granicznych, które nie zostały finalnie ujawnione w ewidencji gruntów i budynków” oraz „wątpliwości interpretacyjnych obecnych jak i przyszłych właścicieli nieruchomości co do znaczenia zastabilizowanych w terenie punktów granicznych i konieczności ich ochrony”.
O to, jak po blisko pięciu miesiącach obowiązywania wygląda stosowanie nowych przepisów w praktyce, postanowiliśmy zapytać czytelników Geoforum.pl.
Naszą internetową ankietę w dniach 19–26 maja wypełniło blisko 200 osób. Serdecznie dziękujemy!
W pierwszej kolejności zapytaliśmy o § 33 ust. 4 rozporządzenia ws. EGiB w brzmieniu obowiązującym przed 31 grudnia 2024 r. – czy budził wątpliwości i generował trudności w trakcie realizacji prac? „Nie” odpowiedziało 61% ankietowanych, a „tak” – 39%. W uzasadnieniu odpowiedzi pojedynczy badani zwracają uwagę na niejednoznaczność starych przepisów – wskazują, że nie wynikało z nich jasno, kiedy można dokonać stabilizacji, a kiedy nie.
W kolejnym pytaniu poprosiliśmy już o ocenę nowych rozwiązań wprowadzonych ostatnią nowelizacja rozporządzenia ws. EGiB. Pozytywnie oceniło je zaledwie 7% badanych Geoforum.pl, a negatywnie – aż 87%. 6% ankietowanych nie miało zdania.
Osoby krytycznie odnoszące się do zmian zarzucają nowym przepisom wydłużenie całej procedury, a co za tym idzie – wzrost jej kosztów. Zamiast jednego „zwykłego” zgłoszenia konieczne są dwa lub jedno z etapowaniem. Ponadto dużo trudności sprawia tłumaczenie klientom, że konieczne będzie ponowne stawiennictwo w terenie w celu stabilizacji punktów. Niektórzy ankietowani sygnalizują nawet, że klienci z powodu rozciągniętej w czasie procedury próbują sami robić „stabilizację” lub w ogóle z niej rezygnują, co w przyszłości może przynieść wiele negatywnych skutków.
Poniżej publikujemy wybrane komentarze uczestników badania nt. § 33 ust. 4 rozporządzenia ws. EGiB w brzmieniu, który zaczął obowiązywać od 31 grudnia 2024 r.
• Część klientów rezygnuje z stabilizacji punktów granicznych potwierdzonych protokołem przez geodetę, gdyż nie chcą ponosić kosztów drugiego zgłoszenia, zawiadomień stron drugiej pracy geodezyjnej. W miejscach markowanych palikami często sami wkopują kamienie bez obecności geodety. Punkty te obarczone są błędem położenia oraz brak jest o nich informacji w EGiB.
• Wprowadzona zmiana nie jest pozytywna. Klienci patrzą na geodetów jak na oszustów i proces „stabilizacji” wygląda na zwykłe wyłudzenie pieniędzy. Zmiana jest dla geodetów nielogiczna, a wieloletnia logika tychże – brak dodatkowej opłaty za dodatkową usługę – spowoduje mniejsze zarobki.
• Konieczność ponownego postępowania (w tym powtórnego zawiadomienia stron, które płacą niemało za pomiar). W rzeczywistości i tak wbijane są rury lub wkopywane kamienie, po co pisać nieprawdę w operatach? W innych przypadkach właściciele działek sami zastąpią paliki, lepiej jak znak jest wbity i zamierzony geodezyjnie w obecności geodety.
• Geodeci odbierani są negatywnie przez zleceniodawców, którzy oczekują trwałej stabilizacji znaków granicznych. Zmiana przepisów wydłużyła procedury w czasie i dołożyła dodatkowych kosztów w postaci konieczności zgłoszenia kolejnej roboty geodezyjnej – wyznaczenia punktów granicznych po ustaleniu przebiegu granic.
• Żadnych pozytywów, same negatywy. Większość ostatnich zmian dot. przepisów mających zastosowanie w geodezji ma na celu ograniczanie tego, co może zrobić geodeta. Przychodzimy w teren i okazuje się, że nie można zastabilizować punktu granicznego znakiem granicznym... absurd. Z uwagi na powyższe w oczach zleceniodawców wygląda to komicznie: po co mi geodeta, skoro on i tak nie może nic w terenie zaznaczyć?
• Skutki są tylko i wyłącznie NEGATYWNE, brak możliwości stabilizacji granic neguje sens wykonania pracy dla zleceniodawcy, papierologia go nie interesuje, on chce mieć i zapłacić za TRWAŁĄ stabilizację znaków granicznych. Na 10 lat pracy zdarzyło się tylko raz, że słupki betonowe trzeba było wykopać i wywieźć z powrotem pod dom. TARGEDIA.
• Zmiana spowodowała ogromny kłopot w relacji geodeta – klient, którego interesuje fizyczny znak wkopany podczas protokołu. Wystarczyło wprowadzić zapis, że stabilizacja przy bezspornie ustalonych granicach.
• Przede wszystkim niepotrzebne wydłużenie i tak długich procedur geodezyjnych. Konieczność tworzenia dodatkowego operatu, który nic nowego nie wniesie, a trzeba będzie go przeglądać. I ta „zgoda” osób biorących udział w czynnościach, nie podmiotów zainteresowanych tylko konkretnych osób, które po czasie mogą już nie być właścicielami albo osobami upoważnionymi do reprezentowania podmiotów władających – porażka.
• W momencie, kiedy geodeta zastabilizował ustalony punkt, właściciele uważali to za świętość (zwłaszcza rolnicy). Dziś sam palik nic nie znaczy. Miałem sytuacje, gdzie ustaliłem granice, właściciele podpisali protokół, a w momencie wyznaczenia tego punktu 2 tygodnie później jeden stwierdził, że został oszukany i nie zgadza się na stabilizację. Moim zdaniem powinniśmy wrócić do wcześniejszych praktyk.
• Skutki negatywne. Pracuję na terenie byłego zaboru pruskiego i mieszkańcy tego regionu są przyzwyczajeni do kamieni granicznych i żądają ich wkopywania. Klienci nie rozumieją procedur geodezyjnych, tłumaczenie rozporządzeń budzi ich nieufność. W przypadku ugodowych klientów, zmiana przepisów utrudnia tylko mi życie, ponieważ muszę wysyłać podwójne zawiadomienia, marnuje swój czas na pilnowaniu kolejki na poczcie, podwójne jeżdżenie w teren, podwójne składanie operatów i podwójne opłaty. W przypadku problematycznych klientów jest jeszcze gorzej. Wkopanie kamienia granicznego, kiedy emocje są duże, łagodzi wszelkie konflikty sąsiedzkie i kończy sprawę. W sytuacjach, kiedy etapujemy prace, wbijam palik, klient wraca do domu i rodzina nastawia klienta przeciw sąsiadowi. Skoro tylko palik został wbity, to można go kopnąć i pokłócić się w drugim etapie – przy wkopaniu tego kamienia. Powinna istnieć możliwość symultanicznego wkopania kamienia granicznego podczas ustalenia granic działek, gdyż w pewnych sytuacjach kończyłoby to spory jeszcze nie rozpoczęte. Jest to bowiem traktowane jako coś ostatecznego i niepodważalnego.
• Ten przepis to same negatywy. Dlaczego nie można stabilizować punktów w dniu ustalenia lub wykazać normalnie istniejącej stabilizacji? Po pierwsze to tworzenie fikcji, bo – z tego co mi wiadomo – wielu wykonawców, widząc zastabilizowany punkt podczas ustalenia, po prostu olewa temat i nie wspomina o tym w operacie, bo i po co, skoro na szkicu granicznym wykazać, a w wykazie już nie? Dla mnie głupota i tworzenie rozbieżności. Druga sprawa to wyciąganie kasy od ludzi. Jedno zlecenie to ustalenie, a potem drugie, aby dokonać stabilizacji.