Coraz większe rozbieżności pomiędzy zarabiającymi najmniej i najwięcej, wzrost płac w sektorze administracji oraz relatywny spadek zarobków przeciętnego przedsiębiorcy w ostatnich latach – to wnioski, jakie można wysnuć po przestudiowaniu listy płac w geodezji za 2009 rok.
Redakcja miesięcznika GEODETA przeprowadziła w listopadzie ankietę na temat wysokości średnich zarobków za pierwsze 9 miesięcy 2009 r. w ponad 250 jednostkach administracji geodezyjnej (w tym: wojewódzkich, marszałkowskich, powiatowych, miejskich oraz GUGiK), a także sondowała przedsiębiorców reprezentujących kilkadziesiąt firm z całej Polski. Wyniki pokazują, że w ostatnich kilku latach znacznie wzrosły zarobki zwłaszcza wyższej kadry urzędniczej oraz personelu zarządzającego dużych spółek. Na dole drabiny płacowej sytuacja nie uległa większej zmianie. Młody inżynier, jeśli zaczyna od najniższego szczebla, może liczyć na 1000-1500 złotych netto w firmie lub urzędzie. Główny specjalista czy geodeta powiatowy to z reguły pułap 4-6 tysięcy złotych miesięcznie (ale brutto). Im większe miasto, tym wyższe zarobki. Wśród urzędników liderami są geodeta m.st. Warszawy, geodeta województwa mazowieckiego i główny geodeta kraju. Ale na głowę biją ich szefowie niektórych spółek i spora gromadka naukowców. Sól zawodu, czyli geodeta prowadzący jednoosobową firmę, często może tylko pomarzyć o tym, by jego średnia miesięczna wyniosła 5-6 tysięcy złotych.
Jak wyglądają płace w polskiej geodezji – w materiale pt. „Nasza mała piramidka” w grudniowym wydaniu GEODETY.
